przykazania małżeńskie dla męża
Dla innych młodych par świećcie też przykładami. A dla nas do końca życia pozostaniecie Rodzicami, I zawsze będziemy się cieszyć Waszymi rocznicami. *** Życzenia te zostały z myślą o Was napisane, I dzisiaj w dzień rocznicy ślubu przekazane. Zasłużyliście na gromkie brawa i gratulacje, Za te Wasze wspaniałe, małżeńskie
Urzeka mnie, jak różne społecznościowe kanały mogą się uzupełniać. Przykładowo: na fejsbuku, na fanpejdżu Złej Żony napisałam wczoraj: Tymczasem na snapczacie nakręciłam 10-sekundowy film, w którym pokazuję owe kwiaty od męża 🙂 A na blogu mogę przypomnieć tekst, który napisałam dawno temu, ale wciąż aktualny: Gdy mąż zapomina o rocznicach i urodzinach i jak to na
Podczas psychoterapii partnerzy uczą się jak wzmacniać pożądane zachowania u drugiej osoby, jak wyrażać w sposób adekwatny oraz nie naruszający granic swoje potrzeby, uczucia, myśli. Psychoterapeuta również pokazuje jak słuchać siebie nawzajem. Psychot erapia par bardzo często łagodzi kryzysy małżeńskie. Ponadto, ilość par
marzena aneta: 04.06.2023, 20:08: Litania do Trójcy Przenajświętszej dziękuję Trójco Przenajświętsza kocham Cię proszę o miłość uczciwość sprawiedliwość na świecie tym dziękuję Trójco Przenajświętsza módl się za nami dziękuję Święta Trójco Przenajświętsza kocham Cię proszę dla mnie o domu kupno lub bezczynszowego mieszkania wszystkie mają być bezczynszowe
Następnie kolejno (najpierw Pan Młody) będziecie powtarzać słowa przysięgi za księdzem: „Ja (Twoje imię) biorę Ciebie (imię partnera) za męża/żonę i ślubuję Ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy
Mann Will Sich Treffen Meldet Sich Aber Nicht. Specjalna dedykacja na Tydzień Małżeństw ( 2017) Wiele razy się zdarzało, ze na zakończenie rekolekcji Spotkań Małżeńskich ktoś uczestników spontanicznie mówił: „W małżeństwie jest zupełnie jak w zakonie”. Tym wypowiedziom towarzyszyło nieraz zdziwienie takim odkryciem i rozpoznaniem swojego małżeństwa w takiej perspektywie. Warto przyjrzeć się temu bliżej. Z okazji Międzynarodowego Tygodnia Małżeństw ( 2017) wszystkim małżeństwom dedykujemy refleksję „Małżeńskie rady ewangeliczne”. Pierwowzór tego tekstu zamieściliśmy w tygodniku Niedziela w 2015 r. nr 22/2015 Irena i Jerzy Grzybowscy Życie poświęcone Bogu jest w tradycji Kościoła zarezerwowane dla zakonników i zakonnic. Ludzie świeccy, małżonkowie, mają być w świecie i żyć dla świata. Podkreślają to nawet najnowsze dokumenty Kościoła. Tymczasem pomiędzy tym, że życie małżeńskie, życie rodzinne w ogóle, jest „w świecie”, a zarazem jest formą życia poświęconego Bogu nie tylko nie ma sprzeczności, ale jest głęboka spójność. A tzw. rady ewangeliczne, czyli czystość, ubóstwo i posłuszeństwo, tradycyjnie uważane za podstawę życia konsekrowanego, i których wypełnianie ślubują zakonnice i zakonnicy, mają swój bardzo szczególny wyraz w życiu małżeńskim. Narzeczeni ślubują sobie przy ołtarzu miłość, wierność i uczciwość małżeńska i to, że nie opuszczą się aż do śmierci. Są to wartości odpowiadające radom ewangelicznym. Miłość, wierność i uczciwość – Miłość zaczyna się na ogół od uczuć zakochania, fascynacji, ciekawości, czułości, pożądania. Później te uczucia na ogół zmniejszają swoją intensywność. Ale często wtedy dopiero miłość zaczyna naprawdę dojrzewać. – Myślałem, że nic nas już nie łączy. Te uczucia, które nas kiedyś łączyły zupełnie się wypaliły. Tymczasem odkryłem tutaj, że to, co przeżyliśmy razem, nasza wielka życiowa przygoda wywołuje we mnie dzisiaj radość, satysfakcję, poczucie spełnienia. Rozpoznałem Boże prowadzenie. Zobaczyłem w naszej domowej codzienności, co to znaczy, że „miłość cierpliwa jest” – powiedział Marek na zakończenie jednych z naszych rekolekcji. – W bardzo trudnym dla mnie czasie po utracie pracy dostałam tak ogromne wsparcie od męża, że mogłam się pozbierać – powiedziała na to Justyna. Tak w codzienności wygląda harmonia brania i dawania, o której pisał w „Miłości i odpowiedzialności” Karol Wojtyła. A uczucia dodają kolorytu miłości. Potrzebne jest jednak dbanie o dojrzałość emocjonalną, bo potrafią sprawić niemało trudności we wzajemnej komunikacji. Wierność dotyczy nie tylko sfery seksualnej, choć popularnie tak się uważa. Widziana szerzej oznacza solidarne towarzyszenie sobie w radościach i trudnościach. Bardzo szczególnie do tej wierności odnoszą się słowa św. Pawła „Jeden drugiego brzemiona noście” (Ga 6,2). Prawdziwa miłość nie może być tymczasowa. Dlatego niejako przedłużeniem ślubowania wierności są słowa o nieopuszczeniu aż do śmierci. Uczciwość to przede wszystkim kierowanie się prawdą we wzajemnych relacjach, otwartość, prostolinijność, dotrzymywanie małżeńskich umów, budowanie zaufania. Nie zakładanie masek. To podejmowanie tematów trudnych i nie zamiatanie ich pod przysłowiowy dywan. – Nosiłam to w sercu długo różne zranienia. Uczciwość nakazała mi podzielić się tym z mężem – powiedziała Dorota po Spotkaniach Małżeńskich. – Wygodniej byłoby mi o tym nie mówić, ale byłoby to nieuczciwe – powiedział Andrzej, komentując w ten sposób przyznane się przed żoną do zdrady. Nawet takie wyznanie jest przejawem działania sakramentu małżeństwa. Uczciwość to nie układ, ale postawa ewangeliczna. A czystość, ubóstwo i posłuszeństwo? W zakonnym życiu konsekrowanym czystość pojmowana jest przede wszystkim jako wyrzeczenie się współżycia seksualnego. W małżeństwie rozumiem ją to przede wszystkim czystość relacji męża i żony: czystość intencji, czystość myśli, prostolinijność w działaniu, otwartość. Dla mnie osobiście, najważniejszym przesłaniem życia w czystości są słowa Pana Jezusa wypowiedziane o Natanaelu: „Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu”. Czyli nie knuję intryg, nie zakładam maski, nie manipuluję drugim człowiekiem. Czystość w małżeństwie nie polega na wyrzeczeniu się więzi seksualnej, ale jest ona wyrazem całości naszych relacji w małżeństwie. Konsekwencją miłości jest podejmowanie współżycia zgodnie z naturalnym cyklem fizjologicznym kobiety. Czystość we współżyciu seksualnym jest przejawem komunii osób. Ubóstwo kojarzy mi się przede wszystkim ze słowami Pana Jezusa: „Błogosławieni ubodzy w duchu…” (Mt 5,3). Doświadczam tego np., gdy proszę żonę, by mnie wysłuchała i nie przerywała mi… Na to słyszę: To przecież Ty mi nie dajesz się wypowiedzieć… Pozwól mi powiedzieć… Być ubogim w duchu w małżeństwie to nie dominować, nie zagłuszać. Wysłuchać. Znaczy to dla mnie także, że nie muszę mieć gotowej odpowiedzi na każde pytanie mojej żony. Nie muszę „szpanować” przed nią, że się na wszystkim znam. A na jednym z naszych Spotkań poświęconych Ośmiu Błogosławieństwom Marta powiedziała:Przestałam kategorycznie stawiać na swoim i nauczyłam nie domagać się od mojego męża, by więcej zarabiał. Odkryłam, że to właśnie oznacza dla mnie być ubogim w duchu. Ale ubóstwo to także nieprzywiązywanie uwagi do zbyt wysokiego standardu życia materialnego, wyposażenia mieszkania, spędzania urlopu. Pamiętam świadectwo jednego z małżeństw po Spotkaniach Małżeńskich: Mamy wszystko: dom z ogrodem, dwa samochody, służącą, pełno pieniędzy, tylko my jesteśmy sobie tacy obcy. A cóż mają powiedzieć ci, którzy naprawdę są tak ubodzy, że trudno im „związać koniec z końcem”? Dbanie o potrzeby rodziny, czyli miłość, wymaga starania się o godziwe wynagrodzenie. W dawnym tekście przysięgi małżeńskiej było jeszcze ślubowanie posłuszeństwa. Najprawdopodobniej z powodu dość wąskiego rozumienia tego pojęcia, zostało usunięte. Jednakże ewangeliczna istota małżeństwa zawiera posłuszeństwo w słowach św. Pawła „Bądźcie sobie nawzajem poddani w miłości Chrystusowej” (Ef 5,21). Poddani znaczy dla mnie tyle co posłuszni. Nie oznacza to jednak wypełniania zakazów czy nakazów stawianych przez jedną stronę drugiej. Takie nakazy i zakazy, a także pretensje, wymówki, groźby i szantaże typu: Rozwiodę się z tobą! Jak się nie zmienisz, to cię wyrzucę z domu,są przejawem nieradzenia sobie z własnymi emocjami. Nade wszystko zaś warto być posłusznym Bogu. To się po prostu „opłaca”! Bo nie ma lepszych wskazań dla małżeństwa niż Jego drogowskazy. Radą ewangeliczną jest także dialog. Szczególną radą ewangeliczną dla małżonków jest życie zgodne z zasadami dialogu: bardziej słuchać niż mówić, rozumieć niż oceniać, dzielić się sobą niż dyskutować, a nade wszystko przebaczać. Zasad dialogu nie ma w katechizmie, ale sprawdziły się już w życiu wielu tysięcy małżeństw. Słucham uważnie, nie przerywam, nie kończę zdania za męża lub żonę, nie czekam tylko aż skończy, bo sam mam coś ważnego do powiedzenia, a przecież to i tak doskonale wiem co powie… Nie zajmuję się w czasie rozmowy innymi sprawami, ale jestem dla Ciebie, bo jesteś dla mnie ważny, ważna. Dzięki temu, że słucham, mogę cię lepiej zrozumieć. Nie osądzam, nie wypowiadam o mężu lub żonie krzywdzących opinii, nie ironizuję jego, czy jej, wypowiedzi. Próbuję wczuwać się w jego przeżywanie sytuacji, wydarzeń, szczególnie trudnych dla niego. W prawdziwym dialogu mówienie przybiera formę dzielenia się. Dzielenie się jest czymś innym niż dyskusja. W dialogu bardzo ważne jest zastępowanie komunikatów typu „ty”, komunikatami typu „ja”. Komunikaty typu „ty” – oceny, oskarżenia, ironie, złośliwości, opinie, zakazy, nakazy – są przejawem przemocy w komunikacji. Mówię do drugiej osoby o sobie, w pierwszej osobie, wypowiadając jasny komunikat na temat swoich uczuć, stanu swojego wnętrza, swoich potrzeb i pragnień. W dialogu, a więc w życiu zgodnym z tymi zasadami, bardzo pomocna jest psychologia komunikacji. Pokazuje nam nasze cechy osobowości, wszystko to, co – jak to się mówi w duszy gra – spontanicznie. Psychologia komunikacji pomaga tę sfery porządkować, niejako zarządzać nią. Może wspierać wypełnianie przykazania miłości Boga i bliźniego. To Boża psychologia. Ona jest Bożym darem dla małżonków, by mogli „trwać w miłości Jezusa” (por. J 15,9b) i miłować się nawzajem tak jak On nas umiłował (por. J 13,34). Sakrament małżeństwa realizuje się w takim dialogu, który jest Bożym darem. Pierwszeństwo słuchania przed mówieniem, rozumienia przed ocenianiem i dzielenia się przed dyskutowaniem jest drogą przekształcenia monologu w dialog także w więzi z Panem Bogiem. Taki dialog w małżeństwie i z Panem Bogiem prowadzi do świętości. Więc jak to jest z tym zakonem? Ewangeliczne rady realizują się w małżeństwie inaczej niż w zakonie. Często buntujemy się przeciwko nim tak w zakonie jak i w małżeństwie. Tak, to jest jarzmo i brzemię (por. Mt 11, 30) ale jeżeli się je włoży i „ułoży”, to okazuje się, że naprawdę może być ono słodkie i lekkie. Zakonnicy uczestniczący w Spotkaniach Małżeńskich często mówili, że we wspólnocie zakonnej problemy są podobne jak w małżeństwie, tylko pojawiają się na innej płaszczyźnie relacji. Zarówno miłość, wierność i uczciwość jak i czystość, ubóstwo i posłuszeństwo, a także zasady dialogu tak w małżeństwie jak i w zakonie otwierają drogę do prawdziwej wolności, wprowadzają ład i pokój do duszy. Warto postawić sobie pytanie: Czym są dla mnie, dla nas, w moim i naszym życiu?
1. Okazuj jednocześnie twardość charakteru i czułość Każda kobieta, niezależnie od stopnia jej pewności siebie potrzebuje mężczyzny, na którym może polegać. Takiego, przy którym nie musi być „silna”, a może się zrelaksować. Potrzebujemy jednocześnie silnego i czułego mężczyzny. Spróbuj nie mówić swojej kobiecie, że ją kochasz przez kilka miesięcy i nie dotykać jej przez tydzień. Oj, już ci współczuję 🙂 My uwielbiamy czułe słówka (w rozsądnym wymiarze, rzecz jasna, aby nie zagłaskać kotka na śmierć), dotyk i czułe spojrzenia. Bez tego usychamy jak kwiatek bez Często ją chwal Kobiety z natury są mniej pewne siebie niż mężczyźni. Częściowo można to wytłumaczyć tym, że na współczesnej kobiecie spoczywa za wiele obowiązków: życie, dzieci, często praca na cały etat, opieka nad starszymi rodzicami itd. A ponieważ kobieta jest emocjonalnie przewrażliwiona, to jak powietrza potrzebuje słów aprobaty i pochwały. 3. Podziel z kobietą zakres odpowiedzialności W związku małżonków powinien być podział obowiązków. Ponieważ oboje dorastaliście i wychowywaliście się w różnych rodzinach, z różnymi tradycjami, to wstępując w związek zderzycie się z niespodziewanymi «wybrykami». Na przykład, w rodzinie żony zawsze śmieci wyrzucał ojciec, a w rodzinie męża było to obowiązkiem mamy. Jak będzie u was? Często między małżonkami powstają spory, a nawet awantury z powodu tego typu drobiazgów. Dlatego umówcie się, że stworzycie wasze własne «tradycje».4. Nie krytykuj Krytyka działa na kobietę jednoznacznie źle. Wpadamy w depresję, chorujemy, zamykamy się w sobie, stajemy się oziębłe albo reagujemy agresywnie – wylewamy żale i ból na dzieci, obniża się nasze poczucie własnej wartości. Podkreślanie naszych wad nic nie zmieni, dokładnie tak, jak zwracanie uwagi wam, że robicie coś źle. Tu dużej różnicy między płciami nie ma. Jak mawiała moja śp. Babcia „Każdy lubi czułe słówka, a nie zgryzotę”.5. Pamiętaj jak ważne są drobiazgi Mężczyźni na ogół są mniej sentymentalni niż kobiety, dlatego nie nadają dużego znaczenia urodzinom, rocznicom różnych rodzinnych wydarzeń i innym „pierdołom”, które dla kobiet mogą być bardzo ważne. Wpisz sobie w telefon albo kalendarz najważniejsze daty, zaskocz ją tym, że pamiętasz o urodzinach jej mamy albo o waszej rocznicy pocałunku. Zajmie ci to pięć minut, a może to być jedna z lepszych inwestycji w życiu 🙂 Naprawdę 🙂 6. Nie ignoruj tego, że ona potrzebuje byście byli razem częściej niż ty. Oczywiście, nie ma dwóch jednakowych ludzi, ale ogólnie rzecz biorąc kobieta częściej pragnie być z mężczyzną niż mężczyzna z kobietą. Mężczyzna jest stworzony do bycia bardziej na zewnątrz, w życiu społecznym, poza domem. Kobieta zaś jest bardziej związana z miejscem, tworzy atmosferę, napełnia dom tak, by mężczyzna mógł się w nim posilić (nie tylko fizycznie, ale i duchowo), odpocząć i przygotować do bycia twardym i nieugiętym w nierzadko okrutnych warunkach świata zewnętrznego. Uszanuj to, że ona potrzebuje częstszego kontaktu z tobą, ale też nie pozwól, by cię przywiązała do kaloryfera 🙂 Może i będzie wtedy zadowolona, ale podświadomie nie będzie cię szanowała. 7. Uczyń wszystko co możesz, aby żona czuła się bezpiecznie. Poczucie bezpieczeństwa to jedna z najważniejszych potrzeb kobiety i zaspokoić tę potrzebę może opiekuńczy, delikatny i taktowny mąż. Kobieta czuje się bezpiecznie, gdy mężczyzna wykazuje zainteresowanie jej codziennym życiem. Może nie zaimponują ci szczegóły jej codziennej pracy, ale słuchając jej opowieści, wyrażasz miłość, a tym samym zwiększasz jej poczucie bezpieczeństwa. 8. Wykazuj zrozumienie i cierpliwość dla zmiany nastrojów żony Nastrój zmienia się wszystkim ludziom bez wyjątku, ale kobietom zmiana nastroju zdarza się znacznie częściej niż mężczyznom. Co robić w takich sytuacjach? Nie poddawaj się jej nastrojowi, bądź zrównoważony. Możesz stać się solidnym wsparciem dla swojej żony, bo nie podlegasz zmianom nastroju jak ona. Więc nie panikuj, gdy to się dzieje. Bądź dobry i cierpliwy, jednak pamiętaj, że dobroć i cierpliwość nie przychodzą ot tak, znikąd. By się pojawiły, konieczny jest twój rozwój osobisty oraz rozmowa. 9. Wspomagaj żonę w jej wysiłkach na rzecz poprawy związku. Z reguły jeśli kobieta nie jest czymś usatysfakcjonowana w rodzinie to szuka pomocy – zaczyna czytać, chodzi na terapię, jeździ na różnego rodzaju warsztaty. Kobiety chcą wprowadzić pozytywne zmiany i nie rozumieją oporu męża. Mężczyzna jednak najczęściej tego typu działania bierze do siebie – „jak to – przecież to ja wiem najlepiej, a nie jakiś Oleg Gadecki” i reagują agresją lub wycofaniem. Zrozum, że to jej działanie na rzecz was obojga. Nie musisz zaraz przeczytać całej jej biblioteczki, ale przynajmniej nie zabraniaj jej chodzić na spotkania czy warsztaty. 10. Rozpoznawaj jej indywidualne potrzeby i dołóż starań, aby im sprostać. Nie ma dwóch jednakowych żon. Ta, z którą się ożeniłeś różni się od wszystkich innych kobiet. Na pierwszy rzut oka jej potrzeby mogą wydawać się nie mieć końca lub być irracjonalne i będziesz sądził, że nigdy nie zdołasz ich zaspokoić. Ale wypada chociażby dowiedzieć się, czego potrzebuje twoja żona – czego sobie życzy i co lubi, a następnie postarać się je zaspokoić w miarę swoich sił. Nie oznacza to, że masz schlebiać wszelkim jej egoistycznym zachciankom, ale trzeba nauczyć się przyjmować i szanować nawet to, co wydaje się bez znaczenia lub nielogiczne. Zobaczysz, o ile stanie się szczęśliwsza, gdy nie będziesz jej zaniedbywał. A szczęśliwa żona to szczęśliwy mąż 🙂Anna Wrzesińska, na podstawie materiałów ze strony vk/ya-slavyankaJEŚLI CHCESZ OTRZYMYWAĆ POWIADOMIENIA O NOWYCH ARTYKUŁACH I FILMACH – KLIKNIJ TUTAJJeśli chcesz skopiować fragment tekstu lub udostępnić go w całości, dodaj proszę pod nim imię i nazwisko autora, tłumacza oraz adres:
Żona kaznodziei, matka sześciorga dzieci wskazała trzydzieści sposobów, jak wyrazić szacunek do swojego męża. 30 zasad życia - tak tytułuje tę listę Swietłana Spiwakowa - żona ukraińskiego kaznodziei Gleba Spiwakowa, który przed kilkoma laty odwiedził nasz kraj. Pani Swietłana również pomaga ludziom duchowo. Jest ponadto prowadzącą programów telewizyjnych, działaczką społeczną i szefową sieci kobiecych klubów fitness. Oto jej 30 punktów, jak okazać szacunek mężowi. 1. Nie stawiać żadnych warunków ani "jeśli" dla szacunku. Jeśli chcę, żeby mój ukochany akceptował mnie bezwarunkowo, to będę pracować nad listą "bezwarunkowego szacunku" dla niego. 2. Zawsze przypominać sobie o wszystkich mocnych punktach i zaletach swojego męża, co jakiś czas wspominając o nich w rozmowach z nim. 3. Mieć "listę wdzięczności" - za co jestem mężowi wdzięczna. Także każdego dnia wyrażać wdzięczność za jego konkretne działania, podejście, uczucia, styl życia... Często na głos dziękuję Bogu, że dał mi wspaniałego męża i ojca dla moich dzieci. To dla mnie zaszczyt być jego żoną. 4. Starać się być zawsze z mężem w dobrym nastroju - radosną, spokojną, wesołą... 5. Doceniać jego pracę i codziennie się nią interesować. Zdawać sobie sprawę i przypominać sobie, że to dla niego jedna z najważniejszych sfer, gdzie wkłada maksimum siły i energii. Dziękować mu za to, co robi i wyrażać uznanie, pamiętając, że mężczyźni dokładają starań ze względu na nas. 6. Stwarzać w domu atmosferę sprzyjającą odzyskaniu przez niego sił. 7. Zawsze wychodzić mu na spotkanie, kiedy przychodzi z pracy, ciesząc się z dziećmi, że tata wrócił. Nie ma dla mężczyzny nic ważniejszego od momentu, gdy przychodzi do domu. 8. Zawsze żegnać się z nim w drzwiach, gdy idzie do pracy, całować go i obejmować, żeby miał chęć szybciej wrócić. 9. Wyrażać swoją wiarę w niego i mówić po prostu: "wierzę ci i w pełni ufam". 10. Uważnie słuchać, gdy mówi o swojej pracy (patrzę mu w oczy i niczego więcej przy tym nie robię). 11. Uczyć się nie konkurować z pracą, nie przeciwstawiać jej rodziny. 12. Pozwalam mu zawsze nam wszystko zapewniać, podkreślając to w rozmowach. A kiedy coś kupuję dla siebie, do domu, dla dzieci, to okazuję wdzięczność i pokazuję, że to zasługa męża. W końcu dzięki niemu nie biedujemy, a mamy utrzymanie. Jak zachować wiarę i szacunek do męża, jeśli przeżyłaś z nim już ponad 10 lat i znasz go na wylot? Jak zmusić go, by cię kochał, skoro poznał cię lepiej, niż ty znasz samą siebie? Szacunek dla męża to najaktualniejsza rzecz dla współczesnych kobiet. Nie tylko dlatego, że nikt nas tego nie uczył w szkole, ale dlatego, że wartości rodzinne, zasady straciły dziś na znaczeniu i nie są uznawane za ważne pośród wszystkich jaskrawych obrazów kobiecej niezależności, samorealizacji, osobistych osiągnięć i pozornej wolności. Mężczyźni, nie otrzymując od żony tego, co najważniejsze - szacunku i uznania - łatwo uciekają w swoje zajęcia lub, co gorsza, przekształcają się w "kanapowych" mężów przed ekranem komputera lub telewizora. Moja droga do zrozumienia tego była skomplikowana. Pomogła mi stworzyć 30 zasad życia o tytule "Szanuję mojego męża". Oto kolejne punkty: 13. Piszę sms-y i wyznaję w nich miłość i wdzięczność za to, że jest i jest kimś najlepszym w moim życiu. Staram się to robić zwłaszcza po jakichś nieporozumieniach, sporach i emocjonalnych tarciach, żeby samą siebie przyprowadzić do porządku, żeby nie przychodziły mi do głowy złe myśli i żeby pokryć jego emocje pozytywnymi wyznaniami. Stało się to u nas już obustronne. Na początku było mi ciężko i tylko on to robił, ale teraz przynosi mi to radość, kiedy robię to jako pierwsza. 14. Zawsze podkreślam, że jestem szczęśliwa i że on pomógł mi się taką czuć. Dla mężczyzny bardzo ważne jest słyszeć, że zmęczyłaś się i nie masz się najlepiej. Nawet jeśli to nie ma związku z nim, on może myśleć, że to jego wina. 15. Kiedy mąż do mnie dzwoni, to wszystko odkładam i podnoszę słuchawkę. W ten sposób pokazuję mu, że nie ma niczego i nikogo ważniejszego od niego. I nawet jeśli rozmawiam przez telefon i nie wiedziałam, że dzwoni, od razu oddzwaniam. Mężowi to się bardzo podoba. Docenia to. 16. Przy wszelkich rozmowach z nim, nazywam go "kochany". Nawet jeśli czasem tego nie czuję. Tak, moja miłość do niego nie zależy od moich uczuć. Czasem przez wyznanie pokonuję swoje rozczarowanie. On zresztą też. Właśnie dlatego mam w telefonie zapisane nie jego imię, a "Ukochany". Kiedy dzwoni i jestem zbyt zajęta, pomaga mi to sobie przypominać, że on jest moim ukochanym. Zawsze odpowiadam z radością miłym tonem. 17. Wszystkie swoje osiągnięcia przypisuję jemu. I podkreślam, że to tylko dzięki jego wsparciu i zapewnionym mi możliwościom mogłam coś osiągnąć. Co ciekawe, wszystko to, co on osiągnął, od razu przypisuje mi. 18. Najtrudniejsze jest dla mnie wiedzieć, że nie należę do siebie, a do niego. Moją główną wartością w młodości była niezależność. Bóg to we mnie kruszy. Uczę się, jak przejawiać współzależność w swoich czynach. Staram się zawsze być obok niego, odkładając swoje osobiste sprawy na później. Jak bumerang otrzymuję z powrotem taką porcję miłości, jaka przewyższa całe moje wyobrażenie o niezależności. 19. Kłótnie... Nie są u nas częste i już od dawna nie takie emocjonalne, jak wcześniej z głupoty, młodości i nie z powodu jego charakteru, a z powodu mojego braku opanowania. Mamy nieraz różne poglądy w tej samej sprawie. Ale wypracowałam sobie formułę, żeby zachować szacunek do męża i praktykuję ją do poziomu nawyku: nigdy nie oskarżać go jako osobę, a mówić o sobie, że nie rozumiem tego, co robi, jego myśli i decyzji. Staram się to wyjaśniać na drodze pytań. 20. Po każdej kłótni powiedzieć, że go kocham i jesteśmy razem na zawsze. I prosić o wybaczenie - to nie jest bolesne czy straszne. W odpowiedzi zawsze otrzymuję przeprosiny z jego strony. Nie boję się płakać, bo łzy pomagają uwolnić się od emocji, ale nie robię tego często przed mężem, żeby nie powodować u niego poczucia winy, bo to też bumerangiem do mnie wróci. 21. Pamiętaj, że szacunek nie kończy się na sypialni, a się od niej zaczyna. Staram się mówić "jestem zmęczona" albo "nie tego wieczoru" nie częściej niż raz na 10 nocy. 22. Noc i nasze łóżko jest tylko dla nas dwojga. Właśnie dlatego nie oglądam filmów, nie czytam książek, odwracając się do niego plecami. Zawsze modlimy się przed snem i kiedy się budzimy, uświęcamy dzień i siebie nawzajem błogosławieństwem. 23. Uważam, że ładny wygląd w sypialni jest ważniejszy niż w pracy. Po pierwsze, sypialnia to miejsce, gdzie można umocnić miłość, gdzie służy się sobie nawzajem i czerpie zadowolenie. Po drugie, czasem okraszenie swojego ciała ładną bielizną czy szlafrokiem jest ważniejsze niż ładny wygląd w oficjalnym ubiorze w pracy. 24. Namiętność trzeba kształcić, tak jak miłość przez działania. Dlatego nigdy nie całuję i nie obejmuję mojego ukochanego w sposób formalny. Staram się, żeby doświadczał dotyku mojego serca. 25. Mówię mu, że go kocham przy każdej dogodnej okazji. W odpowiedzi otrzymuję trzy razy tyle. Słowa "kocham" i "bardzo tęsknię" wypowiadam każdego dnia. I zawsze podtrzymuję tym swoje uczucia i przeżycia. W odpowiedzi słyszę o wiele więcej. 26. Pozwalam mu się obejmować i całować nawet w miejscu publicznym, nie wstydząc się ludzi. Oczywiście przestrzegam przy tym przyzwoitości. Nasze dzieci wiedzą, że podarunki i pocałunki to obowiązujące w rodzinie zasady, gdzie rodzice kochają siebie nawzajem. 27. Kiedy jadę gdzieś z mężem, zawsze wyglądam lepiej, niż gdy jestem bez niego. Daję mu zawsze do zrozumienia, że to jego zasługa, jak wyglądam i jak się czuję. 28. Podkreślam, że wraz z upływem lat staje się dla mnie coraz bardziej męski i przystojny. Dziękuję, że daje przykład synom, jeśli chodzi o to, co znaczy być mężczyzną w kwiecie wieku. 29. Staram się mu pomagać w doborze ubrań i radzić, co mi się najbardziej podoba i w czym wygląda bardziej stylowo. Daję mu też możliwość kupować mi to, po co sama bym nie sięgnęła. 30. Nigdy, nigdy, nigdy nie porównuję go z innymi mężczyznami w czymkolwiek. Kończąc swoje przykazania, muszę powiedzieć, że w swoim sercu szczerze podziwiam jego wiarę, pragnienie Boga, miłość do prawdy, służbę Bogu i ludziom. Zawsze uczę się od męża i mówię mu, że jest dla mnie najważniejszym nauczycielem spośród ludzi. Uczę się służyć, wspierać słabych, dawać możliwość wzrastać innym. Zobacz także: 8 rzeczy, które robisz dla innych kobiet, a nie robisz dla żony Źródło:
Bardziej słuchać niż mówić, bardziej dzielić się niż dyskutować, bardziej rozumieć niż oceniać, a nade wszystko – przebaczać. Państwo Grzybowscy przekonują, że to uniwersalny sposób na dobre relacje z najbliższymi nam osobami, z którymi łączy nas sakrament.„Ja tak już dłużej nie wytrzymam. Pojedźmy na te rekolekcje” – usłyszała Kasia od Tomka, swojego męża, kiedy po sześciu latach małżeństwa zaczęli się od siebie stopniowo oddalać. Słyszeli już wcześniej o Spotkaniach Małżeńskich, weekendowych rekolekcjach, które od końcówki lat 70. odbywają się w całej Polsce, a z czasem także zostały przeniesione do wielu innych krajów świata. Ich założyciele, Irena i Jerzy Grzybowscy, zainspirowali się międzynarodowym ruchem Marriage Encounter, a w 2004 r. założony przez nich ruch Spotkań Małżeńskich został oficjalnie uznany przez Stolicę Apostolską jako prywatne międzynarodowe stowarzyszenie wiernych.„Od samego początku Spotkań Małżeńskich widzieliśmy je jako dzieło Boże, jako drogę do świętości przez poprawę komunikacji między małżonkami, jako drogę realizacji przykazania miłości Boga i bliźniego. Któż jest tym najbliższym bliźnim, jeśli nie mąż czy żona? Stawialiśmy retoryczne pytanie” – opowiadają dziś państwo recepta na dialogSpotkania Małżeńskie to rekolekcje weekendowe, „wyjazdowe”. Pary pracują w towarzystwie innych małżeństw, ale indywidualnie. Współpracują z animatorami – innymi, doświadczonymi i przeszkolonymi małżonkami oraz księdzem. Grzybowscy swoją rolę opisują jako „towarzyszenie”, a nie doradzanie czy pomaganie.„Najważniejsze było to, że nikt nam niczego nie kładł w głowę na siłę, tylko sami mogliśmy dochodzić do rewelacyjnych odkryć w naszym związku. Dzięki świadectwom prowadzących ich prawdy stały się naszymi” – powiedział jeden z uczestników tylko dla par są propozycją dla osób, które chcą pogłębić relacje między sobą, ale bardzo często decydują się na nie te, które przeżywają kryzys. Podczas weekendowych warsztatów (od piątku wieczorem do niedzieli wieczorem) pary uczą się przede wszystkim dialogu. Po to, by same mogły rozwiązywać problemy, które zazwyczaj pojawiają się w recepta na dialog to „bardziej słuchać niż mówić, bardziej dzielić się niż dyskutować, bardziej rozumieć niż oceniać, a nade wszystko – przebaczać”. Państwo Grzybowscy przekonują, że to uniwersalny sposób na dobre relacje z najbliższymi nam osobami, z którymi łączy nas sakrament, ale także z Bogiem i z ma rację?„Na rekolekcje jechałam z duszą na ramieniu, pokrywając swój lęk nerwowym śmiechem. Bałam się, że nie będę potrafiła się tam odnaleźć Nie będę wiedziała, jak się zachować, nie będę znała kościelnego kodu – opowiada Kasia, żona Tomka. – Jechałam również z nadzieją, że ktoś rozsądzi, kto z nas ma rację”.Czy mąż, który miał dosyć wiecznych pretensji i ironizowania swojej małżonki, czy żona, która w ten sposób uzewnętrzniała niemożność przebicia się do „szklanej kuli”, którą otoczyła się najbliższa jej także:Często to, co kobiety uważają za dowody miłości, mężczyźni czytają odwrotnie„Początek kryzysu miał swoje źródło w zmianie stanowiska pracy przez mojego męża na bardziej wymagające i stresujące – wspomina Kasia. – Tomek bardzo przeżywał to, co działo się w pracy. Zareagował na to, jak wtedy miał w zwyczaju, zamknięciem się na wszelkie próby kontaktu z mojej strony. Stopniowo zauważyłam, żeo tym, o czym nie chce rozmawiać ze mną, chętnie dzieli się ze swoją koleżanką, która wcześniej pracowała na tym stanowisku. Zauważyłam, że potrafią pół godziny rozmawiać przez telefon lub godzinę w trakcie jakiegoś towarzyskiego spotkania, podczas gdy ze mną rozmawia zdawkowo. Poczułam się odtrącona. Tomek dopiero po roku od rekolekcji był zdolny powiedzieć, że relacja z koleżanką była zdradą emocjonalną. Oznaczało to dla mnie, że ma tę sprawę przepracowaną w sobie i zamkniętą. Poczułam się bezpiecznie” – wyjaśnia się relacji„Nie jesteśmy w stanie rozmawiać wprost najczęściej dlatego, że nie pozwalają na to emocje. Kłótnie i uszczypliwości to pośrednie wyrażanie tych uczuć – wyjaśnia Jerzy Grzybowski. – Tomek wolał rozmawiać z koleżanką, bo ich kontakt nie ma tych obciążeń emocjonalnych, które miał z żoną. Niewątpliwie to, że spędzamy w pracy coraz więcej czasu, niszczy relacje w małżeństwie i rodzinie. Potrzebne jest uczenie się wzajemnych relacji tak, żeby nie chcieć zostawać w pracy zbyt długo i wracać do domu z radością. Żeby nam się spieszyło do domu, do relacji rodzinnych”.Czytaj także:Jak rozwodzą się Polacy?Podczas Spotkań Małżeńskich pary mają okazję, by samodzielnie, z towarzyszeniem małżeństw wyszkolonych animatorów i kapłana zrozumieć, co jest źródłem nieporozumień, a także pogłębić tę bardzo ważną, sakramentalną więź.„Spotkania wzięły się z chęci wielu par do życia bardziej ewangelicznego, bardziej w Kościele – wspomina Tomasz Ławniczak, jeden z animatorów ruchu. – A okazało się, że jest potrzeba, by tym osobom pomagać w ich problemach”.Wakacje dla związkuA właściwie nie tyle pomagać, co właśnie towarzyszyć – podkreślają Grzybowscy. Dając świadectwa własnego życia, animatorzy nie narzucają schematów zachowań. Jednocześnie służą wiedzą nauczania Kościoła i najnowszej metoda Grzybowskich opiera się na tym, co najważniejsze – dialogu. Rozmowy na różne tematy pozwalają wyłowić te drażliwe. Oczywiście jest to tylko wstęp do dalszej pracy par, które mogą uczestniczyć potem w rekolekcjach pogłębiających, a raz w miesiącu brać udział w spotkaniach w swoim miejscu zamieszkania. W wakacje organizowane są rekolekcje dwutygodniowe, na które można wyjechać także z dziećmi.„Trochę obawiałam się, że może nie odpoczniemy, a więcej urlopu nie mieliśmy. Jakich ludzi tam spotkamy? Ale po raz kolejny miałam możliwość pracy nad lepszym zrozumieniem siebie, męża, Boga. Wspaniale tam odpoczęliśmy razem z naszymi dwiema córeczkami” – opowiada Dosia, która wzięła pierwszy raz udział w spotkaniach po tym, jak terapie psychologiczne okazały się nieskuteczne, a małżonkowie nie mieszkali już nawet razem.„Jednak Bóg w najbardziej dramatycznej chwili kryzysu dał mi znak i tylko dlatego nie wysłałam pozwu rozwodowego. Mijały miesiące, nie wiedziałam, co zrobić, czas nie działał na naszą korzyść. Trudne doświadczenia oddaliły nas bardzo od siebie. Właściwie nie miałam już nadziei na odbudowę związku. Jednak w głębi duszy czułam, że rozstanie z mężem nic nie załatwi. Bo za kryzys odpowiadają zawsze dwie strony. Pragnęłam odbudowy naszego sakramentalnego małżeństwa, ale na nowych zasadach, wzorcach. Dialog stał się tym nowym wzorcem” – mówi także:Nowenna pompejańska: wielkie wsparcie dla par
Jerzy Grzybowski CZY W MAŁŻEŃSTWIE JEST JAK W ZAKONIE? Tygodnik Katolicki „Niedziela” nr 22, Wiele razy się zdarzało, ze na zakończenie rekolekcji Spotkań Małżeńskich ktoś uczestników spontanicznie mówił: „W małżeństwie jest zupełnie jak w zakonie”. Tym wypowiedziom towarzyszyło nieraz zdziwienie takim odkryciem i rozpoznaniem swojego małżeństwa w takiej perspektywie. Przeżywamy rok życia konsekrowanego. Może warto w tym kontekście pomyśleć, czy nie jest to także swego rodzaju „rok małżeństw”? Małżeńskie rady ewangeliczne Życie poświęcone Bogu jest w tradycji Kościoła zarezerwowane dla zakonników i zakonnic. Ludzie świeccy, małżonkowie, mają być w świecie i żyć dla świata. Podkreślają to nawet najnowsze dokumenty Kościoła. Tymczasem pomiędzy tym, że życie małżeńskie, życie rodzinne w ogóle, jest „w świecie”, a zarazem jest formą życia poświęconego Bogu nie tylko nie ma sprzeczności, ale jest głęboka spójność. A tzw. rady ewangeliczne, czyli czystość, ubóstwo i posłuszeństwo, tradycyjnie uważane za podstawę życia konsekrowanego, i których wypełnianie ślubują zakonnice i zakonnicy, mają swój bardzo szczególny wyraz w życiu małżeńskim. Narzeczeni ślubują sobie przy ołtarzu miłość, wierność i uczciwość małżeńska i to, że nie opuszczą się aż do śmierci. Są to wartości odpowiadające radom ewangelicznym. Miłość, wierność i uczciwość - Miłość zaczyna się na ogół od uczuć zakochania, fascynacji, ciekawości, czułości, pożądania. Później te uczucia na ogół zmniejszają swoją intensywność. Ale często wtedy dopiero miłość zaczyna naprawdę dojrzewać. – Myślałem, że nic nas już nie łączy. Te uczucia, które nas kiedyś łączyły zupełnie się wypaliły. Tymczasem odkryłem tutaj, że to, co przeżyliśmy razem, nasza wielka życiowa przygoda wywołuje we mnie dzisiaj radość, satysfakcję, poczucie spełnienia. Rozpoznałem Boże prowadzenie. Zobaczyłem w naszej domowej codzienności, co to znaczy, że „miłość cierpliwa jest” – powiedział Marek na zakończenie jednych z naszych rekolekcji. – W bardzo trudnym dla mnie czasie po utracie pracy dostałam tak ogromne wsparcie od męża, że mogłam się pozbierać – powiedziała na to Justyna. Tak w codzienności wygląda harmonia brania i dawania, o której pisał w „Miłości i odpowiedzialności” Karol Wojtyła. A uczucia dodają kolorytu miłości. Potrzebne jest jednak dbanie o dojrzałość emocjonalną, bo potrafią sprawić niemało trudności we wzajemnej komunikacji. Wierność dotyczy nie tylko sfery seksualnej, choć popularnie tak się uważa. Widziana szerzej oznacza solidarne towarzyszenie sobie w radościach i trudnościach. Bardzo szczególnie do tej wierności odnoszą się słowa św. Pawła „Jeden drugiego brzemiona noście” (Ga 6,2). Prawdziwa miłość nie może być tymczasowa. Dlatego niejako przedłużeniem ślubowania wierności są słowa o nieopuszczeniu aż do śmierci. Uczciwość to przede wszystkim kierowanie się prawdą we wzajemnych relacjach, otwartość, prostolinijność, dotrzymywanie małżeńskich umów, budowanie zaufania. Nie zakładanie masek. To podejmowanie tematów trudnych i nie zamiatanie ich pod przysłowiowy dywan. – Nosiłam to w sercu długo różne zranienia. Uczciwość nakazała mi podzielić się tym z mężem – powiedziała Dorota po Spotkaniach Małżeńskich. – Wygodniej byłoby mi o tym nie mówić, ale byłoby to nieuczciwe – powiedział Andrzej, komentując w ten sposób przyznane się przed żoną do zdrady. Nawet takie wyznanie jest przejawem działania sakramentu małżeństwa. Uczciwość to nie układ, ale postawa ewangeliczna. A czystość, ubóstwo i posłuszeństwo? W zakonnym życiu konsekrowanym czystość pojmowana jest przede wszystkim jako wyrzeczenie się współżycia seksualnego. W małżeństwie rozumiem ją to przede wszystkim czystość relacji męża i żony: czystość intencji, czystość myśli, prostolinijność w działaniu, otwartość. Dla mnie osobiście, najważniejszym przesłaniem życia w czystości są słowa Pana Jezusa wypowiedziane o Natanaelu: „Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu”. Czyli nie knuję intryg, nie zakładam maski, nie manipuluję drugim człowiekiem. Czystość w małżeństwie nie polega na wyrzeczeniu się więzi seksualnej, ale jest ona wyrazem całości naszych relacji w małżeństwie. Konsekwencją miłości jest podejmowanie współżycia zgodnie z naturalnym cyklem fizjologicznym kobiety. Czystość we współżyciu seksualnym jest przejawem komunii osób. Ubóstwo kojarzy mi się przede wszystkim ze słowami Pana Jezusa: „Błogosławieni ubodzy w duchu…” (Mt 5,3). Doświadczam tego np., gdy proszę żonę, by mnie wysłuchała i nie przerywała mi… Na to słyszę: To przecież Ty mi nie dajesz się wypowiedzieć… Pozwól mi powiedzieć… Być ubogim w duchu w małżeństwie to nie dominować, nie zagłuszać. Wysłuchać. Znaczy to dla mnie także, że nie muszę mieć gotowej odpowiedzi na każde pytanie mojej żony. Nie muszę „szpanować” przed nią, że się na wszystkim znam. A na jednym z naszych Spotkań poświęconych Ośmiu Błogosławieństwom Marta powiedziała: Przestałam kategorycznie stawiać na swoim i nauczyłam nie domagać się od mojego męża, by więcej zarabiał. Odkryłam, że to właśnie oznacza dla mnie być ubogim w duchu. Ale ubóstwo to także nieprzywiązywanie uwagi do zbyt wysokiego standardu życia materialnego, wyposażenia mieszkania, spędzania urlopu. Pamiętam świadectwo jednego z małżeństw po Spotkaniach Małżeńskich: Mamy wszystko: dom z ogrodem, dwa samochody, służącą, pełno pieniędzy, tylko my jesteśmy sobie tacy obcy. A cóż mają powiedzieć ci, którzy naprawdę są tak ubodzy, że trudno im „związać koniec z końcem”? Dbanie o potrzeby rodziny, czyli miłość, wymaga starania się o godziwe wynagrodzenie. W dawnym tekście przysięgi małżeńskiej było jeszcze ślubowanie posłuszeństwa. Najprawdopodobniej z powodu dość wąskiego rozumienia tego pojęcia, zostało usunięte. Jednakże ewangeliczna istota małżeństwa zawiera posłuszeństwo w słowach św. Pawła „Bądźcie sobie nawzajem poddani w miłości Chrystusowej” (Ef 5,21). Poddani znaczy dla mnie tyle co posłuszni. Nie oznacza to jednak wypełniania zakazów czy nakazów stawianych przez jedną stronę drugiej. Takie nakazy i zakazy, a także pretensje, wymówki, groźby i szantaże typu: Rozwiodę się z tobą! Jak się nie zmienisz, to cię wyrzucę z domu, są przejawem nieradzenia sobie z własnymi emocjami. Nade wszystko zaś warto być posłusznym Bogu. To się po prostu „opłaca”! Bo nie ma lepszych wskazań dla małżeństwa niż Jego drogowskazy. Radą ewangeliczną jest także dialog Szczególną radą ewangeliczną dla małżonków jest życie zgodne z zasadami dialogu: bardziej słuchać niż mówić, rozumieć niż oceniać, dzielić się sobą niż dyskutować, a nade wszystko przebaczać. Zasad dialogu nie ma w katechizmie, ale sprawdziły się już w życiu wielu tysięcy małżeństw. Słucham uważnie, nie przerywam, nie kończę zdania za męża lub żonę, nie czekam tylko aż skończy, bo sam mam coś ważnego do powiedzenia, a przecież to i tak doskonale wiem co powie… Nie zajmuję się w czasie rozmowy innymi sprawami, ale jestem dla Ciebie, bo jesteś dla mnie ważny, ważna. Dzięki temu, że słucham, mogę cię lepiej zrozumieć. Nie osądzam, nie wypowiadam o mężu lub żonie krzywdzących opinii, nie ironizuję jego, czy jej, wypowiedzi. Próbuję wczuwać się w jego przeżywanie sytuacji, wydarzeń, szczególnie trudnych dla niego. W prawdziwym dialogu mówienie przybiera formę dzielenia się. Dzielenie się jest czymś innym niż dyskusja. W dialogu bardzo ważne jest zastępowanie komunikatów typu „ty”, komunikatami typu „ja”. Komunikaty typu „ty” – oceny, oskarżenia, ironie, złośliwości, opinie, zakazy, nakazy – są przejawem przemocy w komunikacji. Mówię do drugiej osoby o sobie, w pierwszej osobie, wypowiadając jasny komunikat na temat swoich uczuć, stanu swojego wnętrza, swoich potrzeb i pragnień. W dialogu, a więc w życiu zgodnym z tymi zasadami, bardzo pomocna jest psychologia komunikacji. Pokazuje nam nasze cechy osobowości, wszystko to, co – jak to się mówi w duszy gra – spontanicznie. Psychologia komunikacji pomaga tę sfery porządkować, niejako zarządzać nią. Może wspierać wypełnianie przykazania miłości Boga i bliźniego. To Boża psychologia. Ona jest Bożym darem dla małżonków, by mogli „trwać w miłości Jezusa” (por. J 15,9b) i miłować się nawzajem tak jak On nas umiłował (por. J 13,34). Sakrament małżeństwa realizuje się w takim dialogu, który jest Bożym darem. Pierwszeństwo słuchania przed mówieniem, rozumienia przed ocenianiem i dzielenia się przed dyskutowaniem jest drogą przekształcenia monologu w dialog także w więzi z Panem Bogiem. Taki dialog w małżeństwie i z Panem Bogiem prowadzi do świętości. Więc jak to jest z tym zakonem? Ewangeliczne rady realizują się w małżeństwie inaczej niż w zakonie. Często buntujemy się przeciwko nim tak w zakonie jak i w małżeństwie. Tak, to jest jarzmo i brzemię (por. Mt 11, 30) ale jeżeli się je włoży i „ułoży”, to okazuje się, że naprawdę może być ono słodkie i lekkie. Zakonnicy uczestniczący w Spotkaniach Małżeńskich często mówili, że we wspólnocie zakonnej problemy są podobne jak w małżeństwie, tylko pojawiają się na innej płaszczyźnie relacji. Zarówno miłość, wierność i uczciwość jak i czystość, ubóstwo i posłuszeństwo, a także zasady dialogu tak w małżeństwie jak i w zakonie otwierają drogę do prawdziwej wolności, wprowadzają ład i pokój do duszy. Warto postawić sobie pytanie: Czym są dla mnie, dla nas, w moim i naszym życiu?
przykazania małżeńskie dla męża